Pewnego dnia postanowiłem złożyć wszystkie elementy strugnicy. Mając wszystko docięte i gotowe, potrzebowałem tylko wywiercić otwory na kołki i skleić wszystko razem. No cóż, okazało się, że praca zaplanowana na 2 godziny zajęła ponad 4 i to z wieloma przygodami.
Wcześniej kupiłem kołki bukowe w kilku rozmiarach. Dzięki nim miałem połączyć wszystko w jedność.
Wiercenie otworów przebiegało dobrze. Po raz pierwszy w życiu robiłem takie połączenie na kołki. Oczywiście na czopie wywierciłem otwór o 2-3 mm bliżej ściany niż otwory w gnieździe. Tym sposobem po wprowadzeniu kołka ściągnął on obydwa elementy ze sobą.
Klejenie samo w sobie też nie sprawiło większych problemów. Jedynym wyzwaniem był czas. Klejenie tylu elementów na raz wymaga wprawy. Tutaj ponownie pierwszy raz kleiłem czopy i gniazda więc nowe doświadczenie zdobyte.
Złożenie wszystkiego do kupy
Poważny problem pojawił się tuż przed północą. Wtedy umieszczałem dwie części blatu na nogach. O ile mniejsza część weszła bez problemów, o tyle ta większa zakleszczyła się w połowie gniazda. Uderzanie młotkiem nie pomagało. Skakanie po blacie też nie. Po 10 minutach przyszła w wkurzona – z powodu hałasu – Szanowna Małżonka.
Czas leciał szybciej niż pot z czoła. Pustka w głowie i brak pomysłów czym zmusić blat by osiadł na nogach prawidłowo.
Wtedy okazało się, że dobrze mieć pod ręką mocny ścisk rurowy. Jeden koniec na blacie, drugi na poprzeczce łączącej nogi i ściskam. Poszło tak łatwo, że teraz z respektem podchodzę do siły tych ścisków. W porównaniu ze skakaniem po blacie, co nie przyniosło żadnego efektu, ścisk zadziałał wyjątkowo efektywnie i przy tym dziecinnie łatwo.
Rezultaty:
- Na 24 kołki tylko jeden nie wszedł tak jak powinien.
- Kąty proste prawie zachowane. Tylko (lub aż) 1-2 mm odchylenia na całej długości nogi – dla mnie ok.
- Wkurzona Szanowna Małżonka z powodu hałasu w okolicy północy.
Natomiast głównym rezultatem (i sukcesem) jest moja własnoręcznie, bez prądu (no, kilka watów poszło na oświetlenie) zrobiona potężna sosnowa strugnica, które mam nadzieje posłuży mi przez wiele lat.
Następne etapy to:
– montaż „studni”
– wyrównanie blatu
– montaż imadeł
– wiercenie otworów
Mam nadzieję, że do końca września skończę.